Wstęp
To jest rozdział z książki „The LiGHT Book 2„, którego mam przyjemność być autorem.
Samotność Lidera
Kilka lat temu miałem okazję wziąć udział w warsztatach dla liderów zorganizowanych przez moją poprzednią firmę. Zajęcia odbywały się w siedzibie firmy nieopodal Dallas w Teksasie, a w samych warsztatach uczestniczyła grupa liderek i liderów z całego świata.
Drugiego dnia warsztatów skupialiśmy się na tym, z czym my, jako liderzy musimy mierzyć się w naszej codziennej pracy. Jedną z naszych wspólnych obserwacji było to, że jako liderzy bardzo często nie wiemy, czy nasza praca ma sens, czy w jakikolwiek pozytywny sposób wpływamy na nasze otoczenie. O ile czasem słyszymy pozytywne słowa od naszych przełożonych, o tyle bardzo, ale to bardzo rzadko, słyszymy je z ust naszych pracowników.
Prowadzący, słysząc naszą rozmowę, zaproponował nam, abyśmy wspólnie obejrzeli krótki film. Film pokazywał relację mentora/szefa i jego ucznia w codziennej pracy. Mentor był w tym filmie rybakiem, który uczył swojego ucznia nie tylko rzemiosła, ale również starał się być dla niego wzorem do naśladowania, niosąc chociażby bezinteresowną pomoc osobom w jego otoczeniu.
Naszym pierwszym wrażeniem z obserwacji młodego chłopaka grającego rolę ucznia było to, że jest on niezainteresowany tym, co stara mu się przekazać jego mentor, w kluczowych momentach pisze coś na telefonie i podkrada linę, która miała mu służyć do nauki węzłów.
Nauczyciel chłopca jest zdziwiony, ale po odwiezieniu go do domu po całym dniu wypłaca mu jego dniówkę, jakby nic się nie zdarzyło.
W tym momencie prowadzący zatrzymał film i spytał nas o naszą reakcję na to, co zobaczyliśmy, część z nas była odrobinę zawiedziona chłopakiem, po tym co zaobserwowała, część z nas nie była jeszcze gotowa na sformułowanie odpowiedzi, przed zobaczeniem zakończenia filmu, ale to, co w nas wszystkich wspólnie wybrzmiewało, to, że też mamy wspomnienia takich postaw z przeszłości.
Po krótkiej rozmowie prowadzący puścił nam dalszą część filmu.
Minęło kilka miesięcy i mentor zupełnie przez przypadek zauważył swojego ucznia w nowej pracy. To, co zobaczył, przeszło jego najśmielsze oczekiwania. Chłopak pracował bardzo ciężko, z oddaniem pomagał innym, był duszą zespołu, w którym pracował. Okazało się, że zabrał linę do domu, aby wieczorami ćwiczyć węzły, w momentach, kiedy wydawało się, że pisał coś na telefonie, on umieszczał zdjęcia na Instagramie z informacjami o tym, jak wiele się uczy i jak wartościowy jest to dla niego czas.
Nie będę ukrywał, w wielu oczach na sali pojawiły się łzy, byliśmy wzruszeni, ponieważ pewnie sami byliśmy uczestnikami takich wydarzeń, kiedy nie zdawaliśmy sobie sprawy, że mamy pozytywny wpływ na innych, że nasza praca ma tym aspekcie sens, chociaż nie zawsze zdajemy sobie z tego sprawę. Musimy i chcemy w to wierzyć.
Zapadł wieczór, a później noc. Rano zobaczyłem w swojej skrzynce na LinkedIn następujący wpis:
Już od jakiegoś czasu zabieram się do napisania, ale moje życie aktualnie to niesamowity (również niesamowicie pozytywny) chaos i dopiero w tej chwili, jadąc pociągiem, mam czas, żeby na spokojnie napisać.
Sebastian, chciałabym Ci serdecznie podziękować za czas i wiedzę, którymi się ze mną podzieliłeś podczas pracy w firmie. Bardzo dużo się od Ciebie nauczyłam i cieszę się, że mogłam obserwować Cię w pracy! Mam nadzieję, że będziemy mieli jeszcze okazję porozmawiać.